Ciekawe życie literackie – ks. Adam Boniecki w MBP w Lubaczowie

0
fot. I. H.
fot. I. H.

Poruszający na drugiej stronie „Tygodnika Powszechnego” najważniejsze sprawy Polski i świata w danym tygodniu, ks. Adam Boniecki był 8 maja gościem Miejskiej Biblioteki Publicznej. Spotkanie zostało zorganizowane w ramach obchodów X Tygodnia Bibliotek, a prowadził je Wiesław Bek.

Ks. Adam Boniecki poruszył wiele kwestii. Mówił o dialogu między ludźmi, wierze, wspominał Jana Pawła II. Poruszył także problem wolności słowa i sytuacji współczesnych mediów. Zwracał uwagę, że obecnie mamy nową epokę komunikacji, która odzwierciedla stopień kultury społeczeństwa, zdolność do dyskusji i dialogu. Nadmienił, że współczesny człowiek styka się z ogromną ilością informacji, niekiedy bardzo cennych, a czasami zupełnie bezwartościowych. Zjawisko „globalnej wioski” jest dla niego zagadnieniem pozytywnym, ale w kontekście budowania bliskości między ludźmi, co jest trudne do osiągnięcia. To, co media mogą zrobić, to prostować drogi międzyludzkie, usuwać uprzedzenia i edukować w kwestiach ustroju.

Opowiadał o „Tygodniku Powszechnym” w czasach cenzury, powiązaniach kultury międzynarodowej i koncesji. Mówił – z cenzurą użeraliśmy się w sposób straszliwy, wręcz upokarzający, to była udręka. Nie było widać, że coś jest wycięte. To było wymuszone i bardzo zróżnicowane, tak dalece, że zarzuca się dzisiaj „Tygodnikowi Powszechnemu”, że to była kolaboracja przed reżimem, że pismo katolickie może wychodzić. Oni tolerowali to, żeby pokazać na zachodzie: proszę, takie pismo wychodzi. Kierowano się przekonaniem, że drzwi do wolności należy pchać. Jak się trochę szparka powiększy, to trzeba stawiać buta od razu, żeby się nie zatrzasnęły. Ile można wolności wymuszać, przy kompromisach? W historii zaznaczyły się próby zniszczenia Tygodnika przez cenzurę. Jeden z numerów gazety nie wyszedł, bo cenzura go zrąbała na kawałki. Była to raczej przepychanka siłowa, gdzie tutaj za jakąś cenę jakiś sukces był osiągnięty. Wszystko po to, by Tygodnik był uważany za pismo wolne.

Ks. Adam Boniecki wspominał czasy wysokiego czytelnictwa „Tygodnika Powszechnego”. Z upływem czasu na rynku pojawiły się inne pisma kościelne, które przejęły część tematów związanych z życiem duchowym. Informowały o biskupach czy konferencjach. Spowodowało to spadek liczby nabywców „Tygodnika Powszechnego”. W takiej sytuacji gazeta musiała z pisma katolickiego stać się pismem partyjnym. Nigdy nie odzyskaliśmy tylu czytelników. W kościele nie kładzie się Tygodnika. Prasa katolicka jest do nabycia w zakrystii, np. „Niedziela”, „Kościół Niedzielny”, ale Tygodnika nie ma – mówił ks. Adam Boniecki – Tygodnik żyje w sytuacji autentycznej walki o rynek, pismo musi się samo utrzymywać. Jest to sytuacja trudna. Gdy znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy groziła nam zapaść finansowa, bo zdrożał papier, a liczba ogłoszeń się zmniejszyła, wtedy napisałem list do czytelników. Oni nas uratowali. Poczuliśmy, że jesteśmy komuś potrzebni.

Na koniec spotkania ks. Adam Boniecki podpisywał książki swojego autorstwa, które można było w zakupić bibliotece.

I.H.


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here