– W naszym regionie tworzy się prywatny folwark. Mam wrażenie, że ministerstwo buduje jakiś nowy świat na własnych zasadach, nie licząc się ze światem realnym – komentuje w rozmowie z Onetem sędzia Artur Broś, którego minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odwołał ze stanowiska prezesa Sądu Rejonowego w Lubaczowie.
Przypomnijmy, że minister Zbigniew Ziobro odwołał trzech prezesów sądów – w Lubaczowie, Przeworsku i Jarosławiu. Dwóch z nich straciło stanowiska przed upływem kadencji – wśród nich sędzia Artur Broś z Sądu Rejonowego w Lubaczowie, którego kadencja miała upłynąć początkiem lipca 2019 roku. Odwołany sędzia nie widzi merytorycznych podstaw takiej decyzji.
– Z pewnością chodzi o kwestie ambicji albo po prostu o władzę. Dalej moja wyobraźnia nie sięga – mówi na łamach Onetu sędzia Artur Broś, były prezes Sądu Rejonowego w Lubaczowie i dodaje, że sam „nie pasował do nowej układanki”.
Zaniepokojenie decyzjami ministra sprawiedliwości już wcześniej wyraziło Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. – Minister Ziobro sam sobie stworzył nowe przepisy i teraz skrzętnie z nich korzysta. Co gorsza, w żaden sposób nie uzasadnia swoich decyzji – komentował w rozmowie z Onetem sędzia Bartłomiej Przymusiński.
To nie pierwsza ministerialna zmiana w sądownictwie na Podkarpaciu. W połowie września minister Zbigniew Ziobro powołał sędziego Jacka Saramagę z Lubaczowa na stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Przemyślu. O sprawie możecie obszernie przeczytać w najnowszym numerze gazety Ziemia Lubaczowska.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 15 tysięcy naszych obserwujących!
Pasowales do starej układanki, takie czasy.
Jak się wymienia prezesów WSZYSTKICH sądów to nie ma mowy o merytorycznych podstawach. Tak jak powiedział dotychczasowy prezes – obecnie rządzący tworzą swój świat, zależny od nich i nikogo więcej, z biegiem czasu nawet suweren może nie będzie miał wiele do powiedzenia. Ale ten dostaje 500 i się cieszy. Kiedyś będzie całował klamkę w sądzie i gdzie indziej. To jest psucie państwa prawa, ułomnego ale prawa. Kiedyś (może) będą rządzić inni i będą robić tak samo albo gorzej.
Bardzo dobrze niech kazdy spróbuje Prezesownia haha
A jak Pan rządził przez jedenaście lat to jak to się nazywało, moim zdaniem to był prywatny folwark Pana Artura i choć osobiście nic do Pana nie mam, to uważam, ze zmiana może wyjść na dobre naszemu sądowi. Pozdrawiam
I see you don’t monetize your page, don’t waste your traffic, you can earn additional
cash every month because you’ve got high quality content.
If you want to know how to make extra $$$, search for: Boorfe’s tips best adsense alternative
Z góry powiem, że nie jestem za reformą sądownictwa w stylu pisu, jednak zrobić coś trzeba.
I ten artur broś jest właśnie świetnym tego przykładem.
Już wyjaśniam o co chodzi. Zostałem zatrzymany przez policję w sprawie przekroczenia prędkości, której nie przekroczyłem. Sprawa wydaje się prosta, pomiar niezgodny z instrukcją, a wręcz policjant raczej celowo wykonał pomiar tak, aby zawyżyć prędkość mojego pojazdu. Jednak biorąc pod uwagę to, że mam bardzo niskie dochody, wnioskuję o adwokata z urzędu. Jesteśmy na takim etapie sprawy, że wpłynął wniosek policji o ukaranie i żadna ze stron nie przedstawiła jeszcze żadnych wniosków, ani dowodów. Czysta kartka.
Wiecie co mi odpisał nasz arturek? Odpisał, że skoro przekroczyłem prędkość, to nie jeżdżę ekenomicznie, a skoro nie jeżdżę ekonomicznie, to stać mnie adwokata. Poważnie. Co tam domniemanie niewinności. Co tam, że w sprawie nie przedstawiono jeszcze żadnych dowodów. Arturek sobie już teraz stwierdził, że przekroczyłem prędkość, więc stać mnie adwokata 😀
Ja chcę zobaczyć jego minę po finalnym wyroku. Jak się okazało w sprawie, policjant nie ma stosownego przeszkolenia z dokonywania pomiaru. Na pytanie jak dokonywany jest pomiar prędkości, nie był w stanie tego powiedzieć. Na prawdę. Ma szkolenie chyba 2, ale wewnętrzne z obsługi tego urządzenia i nie wie po nim jak dokonuje się pomiaru prędkości, no ale mierzył prędkość. Do tego policja wysłała do sądu jako dowód nagranie z pomiaru, które zostało zmodyfikowane przez nich i przybliżony obraz. Zapewne po to, aby nie było widać, że w obszarze działania urządzenia są słupki kilometrowe z odblaskami, więc nie można tam mierzyć prędkości. I teraz wisienka na torcie. Bo pewnie po tych wypocinach znajdą się ludzie, którzy powiedzą, że wykorzystuję luki i migam się od mandatu.
Finalny dowód.
Miernik laserowy wykonuje dwukrotnie pomiar odległości i wylicza prędkość na podstawie jej różnicy w określonym w urządzeniu czasie. Policjant w takcie pomiaru przesunął punkt celowniczy z prawego górnego rogu obrysu mojego pojazdu do lewego dolnego. Jaka to różnica? Około 2 metrów. Jaka to różnica w prędkości? Po prostu w rzeczywistości nie jechałem 74km/h, jak to twierdzi policja, tylko coś w granicach 35km/h. Dlaczego tak? Bo wyjechałem właśnie z przecznicy na tę drogę. Ruszałem od zera. Tego też gość nie przemyślał.
Zatem coś trzeba zrobić z systemem sądownictwa. Artur broś z całą pewnością nie poniesie konsekwencji swoich działań. Pogwałcił podstawową zasadą naszego systemu prawnego. Domniemania niewinności. Dosłownie drwi z systemu prawnego w Polsce. I na prawdę nic nie da się mu zrobić. Koszty całego procesu poniesie skarb państwa, a arturek dalej będzie prezesem, jakim był.