Teresa Pamuła: Jestem stąd i o nasze sprawy chcę walczyć w Sejmie

0
fot. Teresa Pamuła
fot. Teresa Pamuła

Wywiad z Teresą Pamułą, kandydatką do Sejmu RP z listy Prawa i Sprawiedliwości.

Kandyduje Pani do Sejmu RP. Skąd taka decyzja?

Ta decyzja rodziła się przez dłuższy czas, a wynikała przede wszystkim z różnic, jakie występują w naszym województwie. Te dysproporcje powodują, że mamy bogaty Rzeszów budujący metropolię wraz z ościennymi powiatami i biedne powiaty byłego województwa przemyskiego. To musimy zmienić. Mój program wyborczy oparty jest przede wszystkim na działaniach zmierzających do zmiany tego stanu. Na pewno wpływ miał także wynik z ubiegłorocznych wyborów samorządowych. Aż 2 420 wyborców obdarzyło mnie zaufaniem i oddało na mnie głos do Podkarpackiego Sejmiku Samorządowego. Dla mnie, zważywszy, że nie robiłam hucznej kampanii wyborczej, to bardzo dużo.

Jak Pani, jako poseł, chciałaby zmienić warunki życia w powiecie lubaczowskim czy powiecie jarosławskim?

Dużo mówi się o pomocy małym jednoosobowym czy rodzinnym firmom. To nie wystarczy. Mówienie o możliwościach zdobywania środków unijnych to za mało. Bezrobotnemu czy przedsiębiorcy należy wskazać gotowe rozwiązania, podać rękę, a po rozpoczęciu działalności nadal go wspierać. Pochodzę z małego miasteczka, Horyńca Zdroju, pracuję w Lubaczowie. To tereny o wysokiej stopie bezrobocia. Tereny omijane przez przedsiębiorców. Podobnie jak Radymno, Pruchnik czy nawet większy Jarosław. Nieważne, które miasto – każde leżące na wschód od Rzeszowa, jest zapominane. Musimy to zmienić. Musimy wypracować takie rozwiązania legislacyjne, które spowodują, że dużym firmom będzie opłacać się tworzyć tu swoje oddziały, a przez to miejsca pracy. Ktoś powie, że to niemożliwe. Możliwe, tylko należy się nad tym pochylić. A wcześniej słuchać ludzi stąd, którzy tu żyją, tu pracują, tu stykają się z różnymi ludzkimi problemami i dramatami. Druga sprawa – drogi. Możemy wprowadzać najwspanialsze ustawy, ale jeśli nie będzie infrastruktury drogowej, nikt tu nie przyjedzie. Mamy już przejście drogowe w Budomierzu, ale zbudujmy sieć dróg, które od tego przejścia poprowadzą w głąb Ziemi Lubaczowskiej i Jarosławskiej. Ważne są obwodnice, ale także połączenie Ziemi Lubaczowskiej z autostradą, budowa drugiego mostu na Sanie w powiecie jarosławskim, by nie powstawały korki przed mostem w Jarosławiu od strony Lubaczowa.

Pani doświadczenie zawodowe związane jest z rolnictwem. Jak pani chciałaby je wykorzystać w pracy parlamentarnej?

Tematy rolnictwa są mi znane również od strony teoretycznej, ponieważ jestem absolwentką Akademii Rolniczej w Krakowie. Ukończyłam także studia podyplomowe w zakresie Wspólnej Polityki Rolnej. Byłam nauczycielką, animatorem kultury. Pracowałam także jako kierownik w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubaczowie, gdzie stykałam się z bezrobotnymi, w tym bezrobotnymi rolnikami. Od 15 lat pracuję w lubaczowskim biurze Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Problemy rolników towarzyszą mi od lat. Staram się je rozwiązywać. I mam pewne pomysły, jak wykorzystać ten rolniczy potencjał naszego regionu, ale także potencjał turystyczny. Sam Horyniec Zdrój i jego borowina mogą być perełką nie tylko Ziemi Lubaczowskiej. Takich atutów mamy wiele, ale ważne jest, by zacząć traktować te lokalne marki poważnie nie tylko z perspektywy samorządu, lecz przede wszystkim Parlamentu. W Warszawie powinny powstać inicjatywy, które pozwolą naszym terenom się rozwijać pod względem turystycznym. Moim zadaniem ma być także ochrona rolników przed nadużyciami i oszustwami ze strony wielkich sieci i pośredników handlowych, wspieranie gospodarstw rodzinnych (rozwiązania prawne pozwalające łączenie ubezpieczenia KRUS z podejmowaniem pracy poza rolnictwem), a także sprzeciw wobec wykupu polskiej ziemi przez cudzoziemców oraz wyrównanie dopłat bezpośrednich.

Jest pani mężatką, matką trójki dzieci i babcią czwórki wnuków. Ma więc pani doświadczenie w tworzeniu, utrzymaniu i kształtowaniu rodziny. Znana jest Pani w okolicy z niesienia pomocy innym. Była Pani również liderem Rejonu „Lubaczów i okolice” Stowarzyszenia Wiosna SZLACHETNA PACZKA.

Tak, od wielu lat mam w sobie chęć realnej pomocy i powołanie do służby innym ludziom. Jak wcześniej wspomniałam, znam ich problemy i dlatego chętnie włączam się w projekty niesienia pomocy. Wracając do rodziny. Rodzina to najlepsze dobro państwa. Jestem zdecydowanie przeciwna odbieraniu rodzicom dzieci tylko dlatego, że żyją w biedzie. Popieram program rodzinny – 500 złotych na każde dziecko. Uważam, że najważniejszą sprawą dla nas jest zatrzymanie emigracji młodych Polaków.

25 października proszę Was o głos.

Materiał sfinansowany przez Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość.


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here