Jurek Owsiak nie tylko o CRF [NASZ WYWIAD]

25

Jednym z uczestników jubileuszowej, dziesiątej edycji Cieszanów Rock Festiwalu był Jurek Owsiak, który zachwycał się nie tylko klimatem CRF, ale także naszą okolicą. Korzystając z okazji rozmawialiśmy z szefem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

rpt

Redakcja: Cieszanów Rock Festiwal to dużo mniejsza impreza niż Twoja, ale wszyscy podkreślają, że bardzo klimatyczna. Czy warto organizować takie wydarzenia?

Jurek Owsiak: Pewnie że warto. Przede wszystkim jest tu bardzo serdeczna atmosfera, taka jaką ja lubię, gdzie ludzie uśmiechają się, przesyłają piątki, cieszą się, że tutaj są. Widać, że tu się zadomowili, to czuje się jak się tutaj jest. Mówisz, że mniejsza, ale to są te same zasady organizowania. Cieszymy się bardzo, że wprowadziliśmy takie działania typu „tu jest punkt informacyjny”, „tutaj jest punkt do znalezienia swojej zguby”, „tu jest mały kawałek placyku dla dzieci”. Bardzo cieszymy się, że to, co u nas jest na festiwalu jakoś tak promieniuje, że inne festiwale mówią: fajnie jest zaprosić ludzi, żeby podyskutowali, żeby były organizacje pozarządowe, bo z tego się powinien składać festiwal. Ja się boję niektórych festiwali, bo tak nieraz jak jeździliśmy po Europie czy po świecie, to trafiam na takie „McDonaldy RockandRollowe”. One się nie różnią od siebie, są podobnej konstrukcji, mają fantastyczne zespoły, bo to jest wielka fabryka do produkowania takiego RockandRollowego życia. Nawet jak byłem na Sziget – jest to imponujący festiwal – to trudno było mi szukać takiej atmosfery jaka jest u was. To w ogóle nie jest do osiągnięcia, tu są inne zasady, jest inny pomysł na festiwal, on się różni od innych, bo jest organizowany przez ludzi, którzy chcą żeby to właśnie tak wyglądało. Rozmawiałem z burmistrzem Zdzisławem Zadwornym, on zdecydowanie „czuje bluesa” w tym temacie i wie jak powinien wyglądać taki festiwal.

R.: Co jest największą wartością tego festiwalu?

J.O.:  Tego? …że trzeba dojechać i to takimi ładnymi terenami. Dzisiaj wyjechałem z Warszawy, jechałem na tzw. krechę – nie miałem żadnej nawigacji, zapomniałem wziąć jakiejkolwiek mapy. Tylko wiedziałem, że mam jechać na Górę Kalwarię, później na Kozienice, dalej na Zamość, a potem muszę znaleźć Biłgoraj, a stamtąd dostać się do Cieszanowa. 

R.: Pierwszy raz jesteś na Ziemi Lubaczowskiej?

J.O.: Jestem tu pierwszy raz, dlatego dla mnie dojazd jest czymś urzekającym. Jechałem przez tak piękną Polskę.

R.: A paradoksalnie, dojazd nie jest problem dla takich wydarzeń jak Festiwal?

J.O.:  Nie, przecież wszędzie musisz dojechać. Tutaj nie ma żadnej różnicy w takim myśleniu „czy dojechać, czy nie dojechać?”,  „czy to jest daleko, czy to nie jest daleko?”. Sprawy komunikacyjne uchronią ten festiwal od czegoś takiego, co stało się naszym dziełem – festiwal (Pol’and’Rock – przyp. red.), który już jest nie do zatrzymania. My się musimy z tym zmierzać bardziej, niż myśleć o tym, że tak właśnie chcieliśmy. Wcale nie chcieliśmy, żeby to był festiwal, który staje się kilkusettysięcznym miastem. Przeżyliśmy ten festiwal parę razy, jeśli chodzi o jego tłumność i nam to już wystarcza, nie mamy pragnienia, aby w przyszłym roku było jeszcze więcej ludzi. Cieszymy się, że w tym wszystkim utrzymujemy klimat. Im bardziej jest tutaj trudniej dojechać, tym bardziej to działa na korzyść tego festiwalu.

R.: Nasza okolica, czyli Ziemia Lubaczowska promuje się takim hasłem: Weź drugi oddech na podkarpackiej części Roztocza. Czy to jest to miejsce, gdzie realnie i trochę w przenośni można złapać ten drugi oddech?

J.O.:  Wierzę w to, że drugi oddech złapiesz wszędzie, jeżeli tylko znasz swoje tereny, wiesz gdzie jesteś. (…) Każde miejsce w całej Polsce ma te zakątki, których ludzie nie znają, a ty je możesz znaleźć. (…) Tutaj macie cały drugi oddech, oczywiście ten drugi oddech jest tutaj przewielki. Jazda tutaj to jest atrakcja. Mi się tu fantastycznie jechało, nie pędziliśmy, mieliśmy otwarte okna, podziwialiśmy to co dokoła. Oczywiście, że jest tu drugi oddech i nie ma dwóch zdań.

R.: Czy nie dostrzegasz przesytu festiwalowego w Polsce?

J.O.:  Nie, nie absolutnie, masz w czym wybierać. Oby było ich jak najwięcej. Kiedyś myślałem, że gdzieś, w którymś biznesie, jeżeli czegoś jest za dużo, to może jest źle. Absolutnie! (…) Dla mnie tu może być pięć festiwali obok. To ludzie wybierają, z resztą wybrali. Zrezygnowali z festiwalu Czad, a wybrali ten. Jest tylko pewien problem w festiwalach. Żyją one najlepszą porą, to jest piątek, sobota, niedziela. My zrobiliśmy w czwartek, żeby w niedzielę ludzie mogli wracać do domu. I niechcący okazało się, że łatwiej też o kapelę, bo czwartkowy dzień to jest taki dzień luźny. Nie jest festiwali za dużo, trzeba je zrobić dobrze i trzeba wiedzieć, że robisz festiwal, który przyciągnie ludzi lub nie. Uważam, że w tym powinna być jak największa konkurencja, taka zdrowa.

R.: A czy rock nie jest obecnie w defensywie?

J.O.: Nie jest. Każdy w nim znajduje to, co jest dodatniego, albo ujemnego. Ludzie nieraz mówili tak, że jest upadek organizacji pozarządowych. Wiesz, gdzie jest upadek? Tam gdzie się nic nie dzieje. U nas się dzieje bardzo dobrze więc jest wszystko bardzo dobrze.

R.: Dziękujemy za rozmowę.

J.O.: Dziękuję.


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!

25 komentarze

  1. TYLKO TEGO LEWAKA TAM BRAKOWAŁO, A MOŻE PRZY OKAZJI WIZYTY W POWIECIE LUBACZOWSKIM WYJAŚNI NAM WSZYSTKIM ILE PIENIĘDZY UZBIERANYCH PRZEZ MAŁE DZIECI KWESTUJĄCE NA MROZIE PRZEZNACZA NA SPRZĘT RATUJĄCY ŻYCIE , A ILE NA SPÓŁKI TZW. CÓRKI , KTÓRE NALEŻĄ DO JEGO RODZINY I OBSŁUGUJĄ NIE WIADOMO DLACZEGO WOŚP PRZY OKAZJI ZARABIAJĄC NA TYM POTĘŻNE PIENIĄDZE ???????

  2. Popieram WOŚP I dorzucam się do puszki, kiedyś nawet kwestowałem , ale to co zaczął robić ze sporą częścią zebranych pieniędzy ten cwaniak Owsik nie podoba mi się, uczynił sobie z tego sposób na luksusowe życie dla siebie i całej rodziny, a przypominam on zarządza naszymi pieniędzmi, które dajemy na konkretny cel, więc nie ma na to mojej zgody i nie zamierzam się temu biernie przyglądać. TYLE W TEMACIE!!

  3. Akurat 20 sierpnia 2019 r. – młodzież nie tylko z diecezji zamojsko-lubaczowskiej, ale całej Polski spotka się 20 sierpnia w Zwierzyńcu, bo rusza Exodus Młodych 2019. Tematem przewodnim będzie hasło „#9 Oblubienica i Duch!”
    Mała wojna światów?

  4. PISANIE CAPS LOCKIEM ŚWIADCZY WEDŁUG TAKICH WYBITNYCH FACHOWCÓW JAK WY O MOJEJ UŁOMNOŚCI, A W TAKIM RAZIE O CZYM ŚWIADCZY BEZKRYTYCZNE TRAKTOWANIE WSZYSTKIEGO CO ZROBI I POWIE MR OWSIK??? HA HA HA POZDRAWIAM WAS LEWAKI I PIENIACZE

  5. a ja to widzę tak:lewactwo związane z cieszanowem i gorajcem ustawia się na lubaczów i horyniec……. a promowanie owsika swiadczy o tym,ze ten cieszanowski festiwal zejdzie szybko na psy i bedzie sie utrzymywal na poziomie performansów pana ciećki

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here