Zbliża się kolejny okres wymiany opon. W Polsce mamy takie dwa kluczowe momenty. Pierwszy z nich, to okres wczesnej wiosny, drugi to późna jesień. Właśnie w tym czasie zmieniamy ogumienie samochodu na te bardziej dostosowane do warunków. Zwykle jednak nie zastanawiamy się, jakie właściwie parametry mają opony, które chcemy wsadzić na felgi. Sprawdzamy bieżnik i rocznik. Jeżeli do tego nie ma żadnych widocznych uszkodzeń, to znak, że można jeździć. 

Czy takie podejście jest dobre? Co na to prawo i zdrowy rozsądek?

Weryfikacja bieżnika i rocznika opony to absolutne minimum, jakie należy zweryfikować przed zmianą opon. Prawo obliguje nas do przynajmniej 1,6mm wymiaru tego parametru. Jest to dokładnie 1/16 cala. Już na pierwszy rzut oka, nie wydaje się to zbyt wiele. Zdrowy rozsądek podpowiada, że taka opona jest prawie łysa, a to zdecydowanie wydłuża drogę hamowania na mokrej nawierzchni. Trudno w takim przypadku mówić o jakichkolwiek wiarygodnych parametrach fabrycznych.

Producenci oznaczają swoje opony, żeby było wiadomo, z czym masz do czynienia

Każdy producent ogumienia do samochodów ma obowiązek określić kluczowe parametry swojego produktu. Będzie składać się na to klasa głośności, poziom zużycia benzyny i przyczepność na mokrej nawierzchni. Bez problemu zweryfikujesz je w dobrym sklepie z oponami, takim jak oponyprofi.pl. Wracając do konkretów, nie da się ukryć, że najistotniejszym z punktu widzenia bezpieczeństwa jest  długość drogi hamowania. Dlatego w poniższym tekście będziemy chcieli powiedzieć o niej nieco więcej.

Koszty i hałas są do zniesienia, spowodowanie wypadku może ci nie pozwolić wejść znów do samochodu

Nie będziemy owijać w bawełnę. Zły stan opon, kiepskie ogumienie lub nierozsądne i późne wymiany ogumienia mogą powodować wypadki, które obarczają winą właściciela pojazdu. Dokładnie tak samo jest z wyborem odpowiedniego produktu do twojego samochodu. Maszyna na mokrej nawierzchni zdecydowanie wydłuża swoją drogę hamowania. Niewprawny kierowca może wpaść w poślizg i wprowadzić samochód w ruch rotacyjny. Dlatego tak ważne jest, by zabezpieczyć się na wszelki wypadek i wyposażyć się w dobre ogumienie.

Jak działają opony podczas deszczu i na mokrej nawierzchni? Zasada jest bardzo prosta

Głównym zadaniem opony na mokrej nawierzchni jest odprowadzenie nadmiaru wody z przestrzeni pomiędzy gumą a asfaltem. Różni producenci mają na to swoje sposoby, ale nie da się ukryć, że jakość i głębokość bieżnika ma tu fundamentalne znaczenie. Jeżeli ogumienie nie poradzi sobie z kałużą, to przez ułamek sekundy pojazd ślizga się na tafli jak na lodowisku. To powoduje nagłe zatrzymanie kół przy jednoczesnym ciągłym poruszaniem się samochodu. Wyprowadzenie go z takiego poślizgu nie dość, że jest trudne, to kosztuje cenne metry i wydłuża drogę hamowania. Dlatego tak ważne jest to, by dobrać opony o odpowiednich parametrach.

Klasy opon – od A do F jest prawie dwadzieścia metrów, to prawie tyle ile wynosi szerokość kortu tenisowego

To porównanie daje do myślenia. Jeżeli założysz na swoje felgi tańszy produkt, to możesz nie zatrzymać się na czas. Klasy hamowania na mokrej nawierzchni mierzone są przy prędkości około osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. W praktyce wygląda to tak, że każdy przedział oddziela mniej więcej trzy metry, czyli długość samochodu osobowego. Wraz z pogorszeniem klasy dystans, w którym zatrzymasz pojazd, wydłuża się kolejno o trzy metry dla klasy “B”, o kolejne cztery dla “C”, w przypadku klasy “E” są już to dodatkowe pięć metrów, a klasa “F” to jeszcze sześć metrów hamowania. Ważne jest, żeby zwrócić uwagę, że poziomy “D” oraz “G” nie są używane. Jak na dłoni widać, że nie są to kosmetyczne dystanse. Dla drobnej oszczędności możesz stracić coś wartego zdecydowanie więcej.

Droga hamowania na przykładzie – spójrz w oczy faktom

Wyobraź sobie, że poruszasz się po wielopasmowej drodze z prędkością osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. To dużo, ale nawet wewnątrz miast spotkasz takie arterie szybkiego ruchu. Jeżeli dysponujesz dobrym ogumieniem, zatrzymasz pojazd na dystansie niespełna stu metrów. Oczywiście, wiele zależy od systemów wspomagania, stanu asfaltu i umiejętności kierowcy. Jednak przeciętne gumy zatrzymają cię dziesięć metrów dalej. To tak jakby minąć cały autobus stojący na poboczu, trzy rzędy pasów dla pieszych czy całe skrzyżowanie.

Używając najmniej bezpiecznych opon, dodaj do tej odległości niemal drugie tyle. To daje do myślenia, bo masz do wyboru zatrzymanie się przed pieszym, albo uderzenie go z dużą prędkością. To nie jest tak jak na filmach sensacyjnych, gdzie pojazd zatrzymuje się w połowie zebry. Takie rozpędzone auto przecina je dużą prędkością i staje kilka metrów dalej. Człowiek znajdujący się na nich nie ma żadnych szans na uniknięcie samochodu.


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here