Mydło to tradycyjny środek myjący – powszechnie używany w większości domów. I to nie tylko do higieny, lecz także sprzątania czy prania. Ostatnio dobrze znane kostki przeżywają swój wielki powrót, ale czy aby na pewno mają same zalety?

Mydła są powszechnie uznawane za kosmetyki wszech czasów – nadają się dla każdego. Chyba nie ma osoby, która chociaż raz nie użyłaby tradycyjnego szarego mydła, w ogólnej opinii dobrego na wszystko. Ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, co znajduje się w jego składzie? Na oficjalnej stronie marki odpowiedzialnej za produkcję kultowego Białego Jelenia czytamy, że główny komponent to „wysokiej klasy łój wołowy, będący produktem ubocznym przemysłu spożywczego”. Uważa się, że tłuszcze zwierzęce są biozgodne z ludzką skórą i wytwarzanym przez nią sebum, do tego zawierają kwasy tłuszczowe w proporcjach podobnych do tych, co w naszej tkance. W teorii tego typu produkt powinien więc być dla ciała ideałem.

Niebezpieczne mydło?

Specjaliści zauważają – mydło, niezależnie od tego, jak bardzo chwalone i reklamowane jako nawilżające, z racji swojej kompozycji zaburza naturalnie kwaśne pH skóry. Dosłownie wymiata z powierzchni ciała chroniący je łój i zmienia środowisko na zasadowe. Niestety, w takich warunkach świetnie rozwijają się zarazki. Tak, dobrze czytasz: niby porządnie się umyłeś, a w konsekwencji zwiększasz swoją podatność na choroby lub rozwój bakterii odpowiedzialnych za takie przypadłości, jak chociażby trądzik. Pomijając fakt, że tkanka zostaje wtedy pozbawiona ochronnej tarczy i staje się podatna na działalność szkodliwych czynników zewnętrznych: zmiennej temperatury, wiatru, promieniowania UV, klimatyzacji, chemikaliów itp.

Charakterystyczne dla kąpieli z użyciem mydła jest także uczucie ściągnięcia i napięcia skóry, która niekiedy swędzi i szczypie, albo wręcz łuszczy się na biało. Wtedy jesteśmy zmuszeni sięgnąć po natłuszczające kremy czy nawilżające balsamy i błędne koło się zamyka.

Szkodliwe dla mikrobiomu znajdującego się na powierzchni ciała mogą być też olejki. Okazuje się, że łączą się na skórze z dobroczynnymi lipidami, które zostają z niej całkowicie wymyte w trakcie procesu oczyszczającego. W takim razie co robić?

Pielęgnacyjna równowaga

Mało jest osób z cerą normalną i bez jakichkolwiek skłonności do podrażnień, którym wystarczyłaby sama woda. Nigdy nie warto popadać w przesadę, a o negatywnym wpływie mydła na kondycję skóry mówi się raczej w kontekście długotrwałego stosowania – bywa, że pomaga zwyczajne zróżnicowanie higieny.

Warto pamiętać, że podczas gdy tkanka ma pH od 4,7 do 5,5, mydło ze względu na zawartość wodorotlenku sodu oscyluje między pH 9 a 10, co zdecydowanie zaburza równowagę hydrolipidową ciała. Jeśli jednak jesteśmy przyzwyczajeni do tradycyjnej kostki, warto zaaplikować po prysznicu balansujący tonik.

Mydło powinno być bogate w glicerynę oraz inne substancje natłuszczające, ale nawet gdy będzie ich wielokrotnie więcej niż standardowo, preparat i tak może zachwiać funkcjonowaniem tkanki. W związku z tym rozważmy przestawienie się na odpowiedniki całkowicie naturalne, np. aleppo z oleju laurowego czy savon noir (tzw. czarne mydło) z oliwek. Odpowiednie będą też wszelkie delikatne płyny myjące, pianki, żele albo emulsje, ale koniecznie bez wysuszających składników, takich jak SLS i SLES.

Dagmara Deska


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here