Dziś promocja książki „Rudka – zarys dziejów wsi nieistniejącej”

4
Plakat
Plakat

Centrum Kultury i Sportu w Cieszanowie zaprasza w niedzielne (06.10) popołudnie na promocję książki Tomasza Roga pt. „Rudka – zarys dziejów wsi nieistniejącej”, która odbędzie się o godz. 16.00 w Wiejskim Domu Kultury w Starym Lublińcu.

Rudka to dziś tylko nazwa miejscowości, położonej 12 km na wschód od Cieszanowa, w dolinie rzeki Brusienki. Większość zabudowań wsi rozciągała się po prawej stronie drogi prowadzącej z Chotylubia do Nowego Brusna. Po lewej stronie drogi, pod lasem, znajdował się przysiółek Wola. Drugim przysiółkiem była Dąbrowa, zwana też Kolonią Dąbrowską. W dwudziestoleciu międzywojennym była to wieś zdecydowanie polska wśród otaczających ją miejscowości o przewadze ludności ukraińskiej. Administracyjnie związana była z gminą wiejską Horyniec.

19 kwietnia 1944 r. wieś okrążyła sotnia (kompania) Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) pod dowództwem Iwana Szpontaka ps. „Zalizniak”. Została ona sformowana na przełomie marca i kwietnia 1944 r. w Gorajcu. Napad na Rudkę był pierwszą akcją sotni „Zalizniaka”, wspieranej w tym dniu przez bojówki Ukraińskiej Narodowej Samoobrony z Nowego Sioła, Gorajca, Lublińca Starego i Nowego, Łówczy i Podemszczyzny. Dramat rozegrał się według zaplanowanego przez napastników scenariusza. Do wsi wjechały furmanki z przebranymi w niemieckie mundury Ukraińcami. Sołtysowi Bazylemu Kalinowiczowi rozkazali zwołanie zebrania w miejscowej szkole. Wszyscy mieszkańcy posiadający broń mieli ją natychmiast oddać. Mówiący dobrze po niemiecku sołtys zorientował się po nieporadnych wypowiedziach rzekomych Niemców, że to podstęp. Gdy usiłował powiadomić o tym mieszkańców, padły pierwsze ofiary. Rudczanie rzucili się do ucieczki. Część z nich zostało zastrzelonych na terenie wsi. Nikt nie stawiał oporu. Napastnicy podpalili zabudowania, które przeważnie kryte były strzechą. Niektórzy z mieszkańców (w tym kobiety i dzieci) schowali się w piwnicach i domowych kryjówkach. Większość z nich spłonęła żywcem lub udusiła się dymem. Niewielkiej grupce Polaków udało się schronić w kościele w Bruśnie Nowym, który znajdował się niedaleko ich zabudowań. Dzięki temu ocaleli, gdyż upowcy podpalili jedynie plebanię. Dużo osób ukryło się w głębokim jarze, nieopodal przysiółka Wola. Jednak napastnicy ich tam odnaleźli. Spośród zgromadzonych w jarze ludzi wyselekcjonowano mężczyzn powyżej 16 lat i rozstrzelano ich. Ocalałym kobietom i dzieciom nakazano wynosić się za San.

Wieś doszczętnie spłonęła. Śmierć poniosło 65 osób, w tym 7 dzieci. Dziś po wsi zostały tylko zarośnięte pola, kamienny krzyż upamiętniający zniesienie pańszczyzny w 1848 r. oraz kapliczka w lesie. Na terenie dawnej Rudki zamieszkała jedynie rodzina Wójciaków, z niej się wywodząca. 31 maja 1994 r. został poświęcony przez biskupa Tadeusza Pieronka pomnik upamiętniający pomordowanych mieszkańców wsi. Jest to duży głaz z krzyżem i tablicą, zawierającą nazwiska ofiar. Usytuowano go przy skrzyżowaniu dróg z Chotylubia do Podemszczyzny. Corocznie w drugą niedzielę maja obchodzone są tu uroczystości patriotyczne na których spotykają się – rozproszeni po całej Polsce – dawni mieszkańcy Rudki i ich rodziny.

Informacja nadesłana.


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!
Śledź profil Redakcja Elubaczow na Facebooku.

4 komentarze

  1. Promocja książki została zorganizowana w Starym Lublińcu ponieważ w tej wsi i w sąsiednim Nowym Lublińcu na poukraińskich gospodarstwach po akcji „Wisła” osiedliło się najwięcej byłych mieszkańców Rudki. W tym środowisku pamięć o nieistniejącej wsi jest nadal żywa i kultywowana, także dzięki nauczycielom ze szkoły w Nowym Lublińcu. Dlatego nie rozumiem skąd pomysł na Chotylub lub Nowe Brusno jako miejsca takiego spotkania? Chyba tylko z racji ich bliskiej odległości od terenu dawnej wsi Rudka? Choć Nowe Brusno to siedziba parafii, w skład której wchodziła niegdyś też Rudka, to pomnik ofiar leży na terenie gminy Cieszanów i to samorząd tej gminy organizuje co roku uroczystości przy pomniku, na których występuje z programem artystycznym młodzież z obu Lublińców. Dla mnie wybór miejsca promocji książki jak najbardziej logiczny.

  2. Dobry wieczór. Mam na imię Irina, jestem z Ukrainy. Mój dziadek pochodził z tej wsi Stephen Remisko. Może ktoś wie coś na temat jego rodziny. Czy ktoś może zrobić zdjęcie imion o tych, którzy zginęli. Jego matka była Barbara więcej, nigdy nie powiedział nic. Chciałbym poznać historię i pochodzenie rodziny. Błagam może ktoś coś wie. Dziękuję.

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here