W poszukiwaniu Prometeusza, czyli nasz człowiek na Kazbeku

8

„W poszukiwaniu Prometeusza” – tak nazwała wyprawę na najwyższy szczyt Kaukazu trójka wspinaczy z Podkarpacia. Wśród nich Mariusz Zdeb z Lubaczowa, który był pomysłodawcą eskapady.

Kazbek (5033 m n.p.m.) to jedna z najwyższych gór Gruzji i całego Kaukazu.  Góra słynna już w starożytności, gdyż to właśnie na jej stokach uwięziony został Prometeusz zwany tutaj Amiranim – bogiem, który podarował miejscowym ludziom dwa największe skarby: ogień, oraz umiejętność wytwarzania wina.

Pomysł wyjazdu do Gruzji oraz wejścia na Kazbek (5033 m n. p. m.) zrodził się zimą 2012 roku.  Inicjatorem przedsięwzięcia był Mariusz Zdeb z Lubaczowa, później dołączył do niego Bartek Markowicz i Damian Dydyk. Wszyscy wcześniej nie mieli doświadczenia z tak wysokimi górami, ale też nie byli laikami nieobeznanymi z granią i skałą. Wspólnie lub osobno brali udział w wielu wyprawach trekkingowych, wspinaczkowych, speleologicznych czy off Road’ owych w różnych częściach świata. – Już z założenia, nie miała być to standardowa wyprawa, w której obiera się jeden cel – szczyt. Po ostatnich tragediach wyprawy wysokogórskie to temat bardzo medialny i wywołujący wiele kontrowersji, dlatego też głównym elementem, na który kładliśmy nacisk było bezpieczeństwo. Nie ulega jednak wątpliwości, że każda tego typu wyprawa niesie ze sobą ryzyko, ale potrafi też być wielkim dawcą satysfakcji.  Grunt to wiedzieć, kiedy się wycofać, by jej doświadczyć – mówi Damian, który szczegółowo opisał całą wyprawę.

Gruzja powoli odsłania karty
Naszą gruzińską przygodę rozpoczęliśmy  w poniedziałkowe popołudnie, czyli 15 lipca 2013 roku.  Pierwszym wspólnym punktem naszej wyprawy był Kraków, skąd udaliśmy się na lotnisko w Pyrzowicach. Po przelocie do Kutaisi, nie tracąc czasu na zwiedzanie, pojechaliśmy busem pełnym rodaków w stronę gruzińskiej stolicy, miejsca do którego jak się później okazało wracaliśmy jeszcze parokrotnie. (…) Pierwsza noc w Gruzji zwiastowała to ,co czekało nas przez cały pobyt w tym pięknym kraju, czyli burze, porywisty wiatr  i deszcz, który wyżej zmieniał się w śniegi i grad.

Deszcze niespokojne
Początek drugiego dnia i zarazem trudniejszego trekkingu w górę nie zapowiadał się dobrze. Mgła, która okryła całą okolicę gęstym puchem oraz lejący przez całą noc deszcz, spowodował, że wszystko było wilgotne lub mokre. Nie obeszło się również bez wszędobylskich krów i byków, które zmobilizowały nas do szybszego wymarszu.

Dzień upłynął pod znakiem mozolnej wędrówki w górę i przeprawie przez rwący potok wypływający z lodowca Gergeti. Dzięki kijkom udało się nie zaliczyć kąpieli, choć nie obeszło się bez kilku siniaków i zadrapań!

Ze względu na duże zachmurzenie, mgłę oraz chęć lepszej aklimatyzacji, postanowiliśmy rozbić namiot na wysokości ok. 3016 m n.p.m. Jak się później okazało była to słuszna decyzja, gdyż po paru godzinach zaczęło mocno padać. Tego samego dnia po raz pierwszy wyłonił się nam Kazbek. Spektakl był krótki lecz niesamowity, dla takich chwil warto było tu przyjechać!

GALERIA Z WYPRAWY.

Pełną relację z wyprawy i o tym, czy całej trójce udało się wejść na sam szczyt możecie przeczytać na portalu gorlice24.pl, który był patronatem medialnym wyprawy.

Główynym sponsorem wyprawy była firma HADSON akcesoria meblowe


Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 14 tysięcy naszych obserwujących!

8 komentarze

zostaw odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here